Spódnicę zaczęłam szyć już dawno temu. To moja pierwsza spódnica jaką sobie uszyłam. Jakoś tak wyszło, że musiała nabrać mocy leżąc w pudle "do poprawki" a że ja nie garnę się do poprawek więc sobie poleżała aż nabrała mnie ochota na szycie a dokładnie na kończenie już zaczętych. Wykrój zaczerpnęłam z burdy nr 5/2005. No i jak już skroiłam, z szyłam i przymierzyłam to tu i ówdzie trzeba było zmniejszyć a gdzie nie gdzie poszerzyć. Krótko mówiąc połączyć dwa rozmiary w jedno ;) i trochę mnie to zniechęciło. W końcu udało się i już na wiosnę będzie można założyć.
A tu przedstawiam zdjęcie z burdy: Marzy mi się jeszcze ten top : )
bardzo ciekawa i kolor przyjemny pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNajgorsze co może być,to poprawianie czegoś.Mam tak samo.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci Sylwia umiejętności szycia,które patrząc na spódnice,niewątpliwie masz;)
Miłej reszty niedzieli Ci zyczę
Jak już sie zacznie - to mimo poprawek - też ich nie lubię, to potem już samo się szyje. Powodzenia czekamy na dalsze kreacje. pozdrawiam;:)
OdpowiedzUsuńświetnie ci wyszła, a jak bedzie top... to bedziesz miała śliczny strój :)
OdpowiedzUsuńTrafiłam tu przypadkiem, ale zagoszczę na dłużej:). Zapraszam po wyróżnienie na biolozkowydomek.blogspot.com Pozdrawiam:)!
OdpowiedzUsuń